Madera – pierwsze spotkanie

,

Bilety kupione, noclegi zarezerwowane, sterta ciuchów do spakowania już 3 razy się przewróciła. Zanim jednak załadujecie się ze swoimi wszystkimi tobołkami do samolotu, warto czegoś tam się dowiedzieć na temat tej całej Madery 🙂

Trochę faktów

Archipelag, w skład którego wchodzą cztery grupy wysp (Madera, Porto Santo, Desertas oraz Selvagens), jest owocem erupcji okolicznych wulkanów, które rozpoczęły się 5 mln lat temu, a zakończyły około 6.5 tysiąca lat temu. 

Chociaż wiele źródeł dowodzi, że był on już znany starożytnym ludom, to jako oficjalną datę jego odkrycia podaje się początek XV w., kiedy to portugalscy żeglarze, po starciu ze sztormem, trafili na jedną z jego wysp – Porto Santo. Stamtąd właśnie, dostrzegli kolejny cel swojej, ale i również naszej podróży i wyruszyli na jego podbój. Ze względu na obfite zalesienie, nowo odkryty ląd otrzymał piękną nazwę – Ilha Madeira, co oznacza nic innego jak wyspa drewna. 

Miejscem pierwszych zabudowań było Funchal – obecna stolica wyspy. Jego nazwa pochodzi od fenkułu, zwanego u nas koprem włoskim, który porastał okolicę gdy na Maderę przybyli portugalscy marynarze. 

Wraz z nowymi mieszkańcami, na wyspie bardzo szybko pojawiły się m.in. plantacje trzciny cukrowej, a także winorośli, dzięki którym do dziś może się ona cieszyć uznaniem miłośników wina. 

W 1976 roku, w wyniku rewolucji, powstał Region Autonomiczny Madery, z własnym regionalnym rządem i parlamentem. 

Aktualnie, jedynymi zamieszkałymi wyspami są Madera i Porto Santo. To na nich właśnie możecie się zatrzymać podczas Waszej wyprawy.

Obowiązującym językiem jest portugalski, jednak na spokojnie dogadacie się ze wszystkimi po angielsku. 

Pierwsze spotkanie

Nie ukrywam, że moje pierwsze spotkanie z Maderą było stresujące.

To co musicie o mnie wiedzieć, a o czym mogłam jeszcze nie wspomnieć, to że panicznie boję się latania samolotami. Tak, wiem, kreuję się na miłośnika podróży, a na samą myśl o oderwaniu kół samolotu od ziemi, zaczyna mnie ściskać w żołądku – śmiech na sali. Ale tak już mam. Od pewnego czasu staram się godzić ze swoimi lękami i zamiast się na siebie o nie złościć, to szukam sposobów na ich wyciszenie lub odwrócenie od nich uwagi. Tyle, że w przypadku zamknięcia w puszce, która ma się wznieść kilometry nad ziemię, niestety mało co działa 🙂

I tak jakoś się złożyło, że lotnisko na Maderze jest czule nazywane jednym z najniebezpieczniejszych na świecie. Tak, dokładnie, NAJNIEBEZPIECZNIEJSZYCH. O tym fakcie, wiedziała cała trójka, poza mną. Aż do dnia wylotu, kiedy to w drodze na lotnisko w Gdańsku, przez zabawny zbieg okoliczności, wyświetlił mi się post na instagramie właśnie z tą ciekawostką, żyłam w przekonaniu, że będzie to tylko kolejny lot ze standardowym u mnie poziomem dramy. 

Ostatecznie, moment tego katastrofalnie zapowiadającego się lądowania, poprzedził zapierający dech w piersiach widok wyłaniającego się z chmur szczytu Pico Ruivo, więc zanim zdążyłam rozpocząć swój typowy rytuał nasłuchiwania “czy ten dziwny dźwięk, który przed chwilą dobiegł gdzieś z przestrzeni pode mną, to nie przypadkiem odpadająca od samolotu kawałek blachy” i szybkiego kalkulowania w głowie “czy jeśli odpowiednio mocno zamknę oczy i zwiększę poziom dźwięku w słuchawkach to może nie zauważę krzyków współpasażerów a nawet samego momentu zderzenia z ziemią”, to już nurkowaliśmy w stronę lotniska. 

Na kilka dni mogłam, więc uspokoić swoje myśli i tym samym przygotować się psychicznie na uświadomienie sobie, że dzień naszego wylotu z Madery, to nie żaden inny dzień jak piątek 13-go…

Co robić w Funchal?

Jak już wspomniałam w poprzednim poście (link), naszą bazą noclegową było Funchal. Lądowaliśmy wieczorem, więc tego dnia zdążyliśmy tylko odebrać samochód z wypożyczalni i zrobić kilka ochów i achów po wejściu do naszego mieszkania i zaraz poszliśmy spać i ładować baterie na kilka kolejnych intensywnych dni.

Od początku założyliśmy, że chcemy zobaczyć jak najwięcej na wyspie, wyciskając z tych 7 dni ile tylko się da, objeżdżając ją wzdłuż i wszerz. Co prawda tydzień, to bardzo mało czasu, żeby odkryć jej wszystkie zapierające dech w piersi zakamarki, ale zdecydowanie wystarczy, aby rozkochać się w tej przepięknej wyspie. Funchal traktowaliśmy więc faktycznie jako naszą bazę wypadową, gdzie, poza pierwszym dniem naszego pobytu, głównie spaliśmy i jedliśmy, albo chillowaliśmy w parku na kocu po intensywnej objazdówce.

Stare Miasto 

Do mojej krótkiej listy must-see z Funchal, zdecydowanie zaliczam stare miasto, czyli Zona Velha. Jest to miejsce, w którym swoje domy budowali pierwsi osadnicy Madery, a którego zakamarki i uliczki są dziś idealne na klimatyczny popołudniowy czy wieczorny spacer. Jego najbardziej znaną ulicą jest Rua De Santa Maria, która swoją popularność zyskała dzięki projektowi „Arte de Portas Abertas” – “Sztuka otwartych drzwi”. Jeszcze nie tak dawno, zaniedbana i zapomniana, dziś przyciąga tłumy, nie tylko zapachami unoszącymi się z licznych restauracji i kawiarni, ale przede wszystkim pięknymi obrazami namalowanymi na starych drzwiach. Na stronie projektu (https://www.arteportasabertas.com/) można zapoznać się z pracami zdobiącymi ulicę oraz z ich twórcami.

Mercado Dos Lavradores

Wszystkim miłośnikom targów, z całego serca polecam odwiedzenie znajdującego się niedaleko Rua De Santa Maria tętniącego życiem Mercado Dos Lavradores, czyli Rynku Rolników. Jego oficjalne otwarcie nastąpiło w 1940 r., ale tak naprawdę już 100 lat wcześniej, w miejscu wybudowanego później współczesnego budynku, sprzedawano owoce i warzywa. Obiekt zdobią panele azujeloz, czyli charakterystyczne dla Portugalii zdobione płytki ceramiczne, w tym przypadku przedstawiające głównie sceny z życia codziennego sprzedawców targu. Poza owocami i warzywami znajdziemy tam również stragany z kwiatami, ziołami, regionalnym alkoholem oraz rybami i owocami morza, a także wyroby ceramiczne, hafciarskie czy te z wikliny. 

Monte Palace Tropical Garden Madeira

Jednym z pierwszych miejsc, jakie odwiedziliśmy na Maderze był przepiękny ogród tropikalny, pewnego rodzaju zapowiedź tego, co czeka nas przy dalszym odkrywaniu wyspy. 

Monte Palace Tropical Garden zajmuje powierzchnię 70.000 metrów kwadratowych i znajduje się w północnej części Funchal. Dojechać do niego można korzystając z komunikacji miejskiej, kolejki lub tak jak my, samochodem. Była to przy okazji nasza pierwsza konfrontacja z maderskimi, wąskimi podjazdami, które w całości pokonujesz na jedynce, modląc się, aby z przeciwka nie wyjechał akurat samochód, z którym będzie trzeba się minąć 🙂 Tutaj jeszcze raz przypomnę, jak ważne są dobre hamulce przy wypożyczaniu samochodu.

Ogród otwarty jest przez cały rok w godzinach 9:30 – 18:00, poza 25 grudnia, a wstęp kosztuje 12.50 euro za osobę.

Główną atrakcja ogrodu, są oczywiście przepiękne, pochodzące z całego świata, jak również te występujące tylko na Maderze rośliny, jednak to nie wszystko co ma on nam do zaoferowania. W centrum kompleksu znajduje się Monte Palace – budynek, który swego czasu, uznawany był za jeden z najbardziej luksusowych hoteli na Maderze. Znajduje się on bezpośrednio w sąsiedztwie pięknego jeziorka, otoczonego bujną roślinnością.

Dodatkowo, prawie na każdym kroku można znaleźć orientalne architekturę, która jeszcze bardziej wzbogaca egzotykę parku, a przy północnym wejściu znajduje się muzeum kultury afrykańskiej oraz bogata kolekcja minerałów pochodzących z całego świata.

Parque De Santa Caterina

W Funchal głównie jedliśmy oraz odpoczywaliśmy po całodniowym, intensywnym zwiedzaniu wyspy. I chociaż nasze mieszkanie, do ładowania baterii nadawało się idealnie (tutaj znajdziecie polecajkę naszego noclegu), to zamiast wylegiwać się w zamknięciu, woleliśmy znaleźć jakieś ładne miejsce na świeżym powietrzu.

Przy okazji kilku pieszych wypraw, czy to w drodze na obiad, czy w kierunku starego miasta, zorientowaliśmy się, że idealną miejscówkę do odpoczywania mamy pod samym nosem. Parque De Santa Catarina zajmuje powierzchnię 36.000 metrów kwadratowych i z pewnością każdy znajdzie tam kawałek przestrzeni dla siebie. Pośrodku parku znajduje się ogromny trawnik, który aż się prosi o to, żeby się na nim rozłożyć i bezwstydnie poleniuchować. Centralna część otoczona jest ścieżkami zachęcającymi do spacerów pośród wielu, wypełniających park zielenią roślin lub wokół niewielkiego, ale jakże uroczego jeziorka. W samym parku znajdziecie również kawiarnie i strefę zabaw dla dzieci. 

Promenade da Praia Formosa

Jeszcze jednym, wartym polecenia miejscem na niewymagający spacer w Funchal, jest promenada znajdująca się obok największego kompleksu plażowego Madery, zwanego Praia Formosa. Łączy ona Funchal z Camara de Lobos, a jej długość wynosi około 2 km. Kładka wchodząca w jej skład w kilku miejscach przecina linię brzegową i biegnie bezpośrednio nad wodą, co zdecydowanie dodaje uroku szlakowi.

Festiwal kwiatów w maju

Mocnym argumentem, za wybraniem się na Maderę w maju jest Festiwal Kwiatów, trwający tam prawie przez cały miesiąc (przed wybraniem terminu podróży, warto sprawdzić dokładne daty konkretnych wydarzeń związanych z festiwalem). W ramach imprezy można nie tylko podziwiać liczne kompozycje i instalacje kwiatowe, czy zakupić piękne kolorowe rośliny ale również wziąć udział w warsztatach ogrodniczych, obejrzeć spektakle i pokazy mody inspirowane kwiatami, pięknem i różnorodnością oraz wybrać się na Wielką Paradę, podczas której, głównymi ulicami Funchal przechodzi korowód setek muzyków, tancerzy oraz barwnych platform. 

Osobiście zaliczam ten festiwal jako jeden z piękniejszych spośród tych, w których miałam okazję wziąć udział.


Do Funchal z pewnością jeszcze wrócimy, a tymczasem pora pokazać Wam miejsca, które na Maderze totalnie skradły moje serce!







W innych częściach świata



Ostatnio Dodane

  • Madera – dla miłośników wędrówek

    Dziś coś, co dla mnie jest największą “atrakcją” Madery, czyli piesze szlaki. Kocham wędrówki w otoczeniu natury i górskie wspinaczki. Byłam już w naprawdę wielu pięknych miejscach na ziemi, ale […]

  • Madera – pierwsze spotkanie

    Bilety kupione, noclegi zarezerwowane, sterta ciuchów do spakowania już 3 razy się przewróciła. Zanim jednak załadujecie się ze swoimi wszystkimi tobołkami do samolotu, warto czegoś tam się dowiedzieć na temat […]

  • Madera – wyjazd na własną rękę

    Czego potrzeba do zorganizowania wyjazdu na Maderę? a) chęci wyjazdu na Maderęb) dwóch butelek rumu c) dwójki przyjaciół, którym wystarczy rzucić zalążek pomysłu, a kolejnego dnia kupujecie bilety i rezerwujecie […]


© Z Odrobiną Pokory