Przepis na włoski tydzień – ostatni przystanek nad Gardą

,

Wybierając się do północnej Italii na więcej dni, koniecznie trzeba zarezerwować sobie chociaż jeden z nich na wyprawę nad któreś z jezior przedalpejskich. Jest ich kilka do wyboru, a do tego są sporych rozmiarów, więc będąc tutaj nawet kolejny raz, zawsze można odkryć jakieś nowe miejsca.

Promenada w Peschiera del Garda

My najbliżej miałyśmy Gardę i tam też postanowiłyśmy się wybrać. Z Mediolanu nad Gardę dotarłyśmy pociągiem, który kursuje przez miejscowość Peschiera del Garda (nasz przystanek). Jest to mała miejscowość ulokowana nad samym brzegiem i przez niektórych  nazywana jest „Małą Wenecją”. Dla osób, które chcą spędzić dzień na spokojnie jest to idealne miejsce. Stare miasto jest małe, jednak niesamowicie urocze. Położone jest na wyspie, otoczonej kanałami i składa się zaledwie z paru uliczek. Pomimo małych rozmiarów jest ono zapełnione przydomowymi kawiarniami i restauracjami. Myślę, że trzeba się naprawdę postarać, żeby tam źle zjeść. Na nasze nieszczęście trafiłyśmy tam za wcześnie (nie było to miejsce docelowe naszej podróży, a jedynie przesiadka na autobus do Sirmione) i większość lokali gastronomicznych była jeszcze zamknięta. Udało nam się natomiast załapać na pyszną kawę u przesympatycznego Chorwata. Poczęstował nas również domowymi maślanymi ciastkami, którymi zdobył moje serce. Gdyby nie nasze późniejsze plany, na  pewno wróciłybyśmy do niego na własnoręcznie robiony makaron w ramach obiadu.

Peschiera del Garda

W Peschiera del Garda warto wybrać się również na spacer po promenadzie. My ze względu na dużą rezerwę czasu postanowiłyśmy iść przed siebie aż trafimy na coś naprawdę ciekawego (lub skończy nam się grunt pod stopami) i tym sposobem znalazłyśmy mały, uroczy pomost (w internecie doczytałam, że jest to punkt widokowy – Gardasee Steg), z którego rozpościera się cudowny widok na jezioro, a przy dobrej widoczności widać wyłaniające się po drugiej stronie góry. Dla mnie miejsce to było niesamowicie magiczne, szczególnie, że byłyśmy tam całkowicie same.

Gardasee Steg

Tak jak już pisałam, Peschiera del Garda było jedynie punktem przesiadkowym, a gwoździem programu tego dnia było Sirmione. Miasteczko to, jest jednym z bardziej malowniczych miejsc południowej Gardy, a to wszystko za sprawą jego historycznego centrum. Całe miasto znajduje się na wąskim cyplu, który wcina się głęboko w jezioro.  Wejścia na starówkę broni fosa, którą my zwykłe szaraki musimy przekroczyć na piechotę. Żartuję, nawet gdyby nie było potrzebne specjalne pozwolenie na wjazd własnym samochodem, to wciąż bym to szczerze odradzała. Przede wszystkim od razu za bramą wciąga nas przepiękny labirynt włoskich uliczek, które warto odwiedzić na własnych nogach, mogąc w każdej chwili się zatrzymać, zawrócić. Po za tym faktem starówka jest bardzo ciasna i na drogach, na których dopuszczony jest ruch samochodowy często ledwo mieści się jeden pojazd. Jeżeli wybieracie się więc do Sirmione własnym samochodem to można śmiało go zostawić na jednym z większych parkingów, które od historycznego centrum położone są w bardzo małej odległości.

Sirmione, kiedyś osada obronna, chroniąca miejscową ludność przed barbarzyńcami, dzisiaj splot historii z nowoczesnością. Znajdziemy tutaj kawiarnie, lodziarnie, restauracje, hotele, małe miejscowe sklepiki oraz ogromne prywatne wille z basenami ale także kościoły, zabytki a nawet antyczne ruiny. Spokojnie można sobie zarezerwować cały jeden dzień na odwiedzenie Sirmione bez obaw przed nudą (no chyba, że nie jesteście miłośnikami leniwego zwiedzania starych miast i spacerowania po łonie  natury).

Sirmione

Stare Miasto wita nas zwartą, barwną zabudową i krętymi, wąskimi uliczkami tętniącymi życiem. Tak jak już wspomniałam, na części z nich jest dopuszczony ruch samochodowy, więc poza kieszonkowcami trzeba również zwrócić uwagę na poruszające się (czasami sporych gabarytów) pojazdy.  Zaraz przy głównym wejściu po prawej stronie wznosi się starożytna forteca – Scaligero Castle. Zamek, chociaż małych rozmiarów, to wygląda jak wyjęty z bajki. Jest to prawdziwe pole do popisu dla fotografów. Dla zwiedzających otwarty jest od wtorku do soboty w godzinach 8.30 – 19.30, a w niedziele i święta od 9.15 do 17.45. Normalny bilet wstępu kosztuje 6.00 euro, jednak jeżeli jesteście między 18 a 25 rokiem życia i jesteście obywatelami Unii Europejskiej to wejdziecie po zniżce za 3.00 euro 😉 Z tego co wyczytałam na oficjalnej stronie zamku, za darmo wchodzą wycieczki szkolne oraz osoby, które nie ukończyły 18 lat.

Po pokręceniu się trochę po starówce i przejrzeniu wszystkich wystawionych stoisk z przeróżnymi drobiazgami do kupienia (niestety jestem maniaczką przeglądania takich pierdół i nie potrzeba mi silnych argumentów, żebym kupiła kilka takich „pamiątek”) skierowałyśmy się na północ półwyspu, gdzie gęsta zabudowa ustępuje naturze. I tutaj pojawia się to co tak uwielbiam czyli parki i piękne krajobrazy naturalne. Wzdłuż głównej drogi Via Caio Valerio Catullo znajduje się około 5 parków, mniejszych i większych. Ich granice nie są jasno zarysowane, więc dla mnie był to po prostu jeden wielki park 😉 Szczególnie zachęcam do zatrzymania się w Parco Pubblico Tomelleri. Przysiadając na jednej z ławek ustawionych na łagodnym zboczu, można podziwiać przepiękną panoramę jeziora.

Parco Pubblico Tomelleri
Parco Pubblico Tomelleri

Idąc dalej główną drogą docieramy w końcu do miejsca, którego byłam niesamowicie ciekawa odkąd znalazłam je na mapie, a mianowicie Grotte di Catullo. Są to antyczne ruiny, których powstanie datuje się na przełom I w. p.n.e./I w. n.e.. Znajdowała tutaj się rzymska villa, która niestety została częściowo zrujnowana. Zachowało się na szczęście sporo ścian, schodów i łuków, dzięki którym możemy chociaż odrobinę przenieść się do czasów świetności budowli. Właścicielem wspaniałej posiadłości był podobno Gaius Valerius Cattulus, stąd też nazwa miejsca. Podczas prac archeologicznych znaleziono wiele przedmiotów codziennego użytkowania, które można aktualnie przejrzeć w muzeum znajdującym się na terenie obiektu.

Grotte di Catullo
Grotte di Catullo

Dla tych, którzy potrzebują większego odpoczynku zachęcam wybrać się do term. Od około XIX wieku spod jeziora wydobywane są wody termalne, z których możemy skorzystać w większości hoteli znajdujących się na cyplu. Dla tych, którzy nie chcą wydawać pieniędzy na SPA wspomnę, że w okolicach plaży miejskiej (jednej z trzech plaż znajdujących się w historycznym centrum Sirmione), która leży po wschodniej stronie półwyspu w jeziorze wybija kilka gorących źródeł, z których można skorzystać całkowicie za darmo.

Grotte di Catullo

Włochy opuszczamy zrelaksowane oraz całkowicie w nich zakochane, a ja już w głowie obmyślam plan jak i kiedy tutaj wrócić.







W innych częściach świata



Ostatnio Dodane

  • Madera – dla miłośników wędrówek

    Dziś coś, co dla mnie jest największą “atrakcją” Madery, czyli piesze szlaki. Kocham wędrówki w otoczeniu natury i górskie wspinaczki. Byłam już w naprawdę wielu pięknych miejscach na ziemi, ale […]

  • Madera – pierwsze spotkanie

    Bilety kupione, noclegi zarezerwowane, sterta ciuchów do spakowania już 3 razy się przewróciła. Zanim jednak załadujecie się ze swoimi wszystkimi tobołkami do samolotu, warto czegoś tam się dowiedzieć na temat […]

  • Madera – wyjazd na własną rękę

    Czego potrzeba do zorganizowania wyjazdu na Maderę? a) chęci wyjazdu na Maderęb) dwóch butelek rumu c) dwójki przyjaciół, którym wystarczy rzucić zalążek pomysłu, a kolejnego dnia kupujecie bilety i rezerwujecie […]


© Z Odrobiną Pokory