Właśnie wróciłam z Mediolanu. Czy było super? Tak! Czy jeszcze tam wrócę? Zdecydowanie tak! Włoskie klimaty to to, co już parę lat temu, podczas pierwszego pobytu w słonecznej Italii przypadło mi do gustu. Mam wrażenie, że wszystko tam jest intensywniejsze. Kolory, smaki, a nawet ludzie… ale o tym trochę później. Zacznę od spraw organizacyjnych.
Loty
Wybór kierunku uwarunkowany był w zasadzie niskimi cenami. Chcąc wyjeżdżać kilka razy do roku i odkrywać dużo nowych miejsc muszę niestety brać pod uwagę koszty podróży, w tym ceny lotów. Na szczęście do Mediolanu kursują nasze kochane tanie linie lotnicze, a poza sezonem ceny są naprawdę atrakcyjne. Naszym wyborem był Ryanair. Za bilety zapłaciłyśmy łączne 220 złotych od osoby, wliczając w to zakup dodatkowego bagażu (niestety od listopada 2018 duży bagaż podręczny nie jest objęty podstawową ceną biletu) oraz wybór miejsc w samolocie. Więc sam przelot wyszedł nas całkiem tanio.
Transport na miejscu
Na miejscu musiałyśmy zorganizować sobie transport z lotniska w Bergamo do samego Mediolanu, co jak się okazało było banalnie proste. Biorąc pod uwagę, że zakwaterowanie miałyśmy od godziny 15.00 a wylądowałyśmy już około 10.00 to zdecydowałyśmy się jednak spędzić trochę czasu w samym Bergamo, a dopiero później pojechać do Mediolanu. Do miasta dostałyśmy się autobusem numer 1, który odjeżdżał spod samego terminala. Bilety można kupić w hali przylotów, a ich koszt to około 2.60 euro od osoby. Ostatni przystanek znajduje się na przeciwko dworca głównego w Bergamo, skąd w łatwy i szybki sposób można dostać się do Mediolanu. W drodze powrotnej, z Mediolanu na lotnisko w Bergamo, skorzystałyśmy z autobusu firmy Autostradale, który odjeżdżał spod dworca głównego i kończył trasę pod samą halą odlotów. Bilety można kupić przy stoisku, które z tego co zauważyłam, jest wystawione codziennie pod dworcem, ale także przez internet. Od osoby zapłaciłyśmy 7 euro za przejazd.
Pociągi Bergamo – Mediolan (Trenitalia) kursują 2 razy na godzinę a cena biletu to około 5.50 euro. Na większości stacji można znaleźć automaty, chociaż równie dobrze można podejść do kasy (która może przykładowo znajdować się w kiosku na dworcu) i zapytać się o wszystko dla pewności. Same pociągi są stosunkowo nowe i spokojnie można w nich podładować telefon czy skorzystać z toalety. Część składów jest piętrowych, co generalnie daje naprawdę dużo miejsc dla pasażerów. Bardzo ważną rzeczą, która może się wydawać oczywista, chociaż dla nas nie do końca była, to kasowanie biletów przed wejściem do pociągu. Automaty do kasowania znajdują się często przy wejściu na peron, jednak w paru miejscach łatwo było je przeoczyć, przez co przejechałyśmy się dwa razy bez kasowania. Na całe szczęście obyło się bez mandatu. To, na co trzeba uważać w pociągach, to osoby, które chodzą i najzwyczajniej w świecie żebrzą. Podczas każdego naszego przejazdu przez wagon kilkakrotnie przechodzili ludzie, którzy najpierw zostawiają kartkę z informacją, że są oni (zazwyczaj) bezrobotni, bezdomni, a do tego wszystkiego mają gromadkę dzieci na utrzymaniu, po czym po paru minutach przechodzą drugi raz, z plastikowym kubeczkiem zbierając pieniądze. Staram się raczej nie zwracać uwagi na takie rzeczy jednak zauważyłam, że część z tych ludzi jest zwyczajnie bezczelna, wymachując ci kubkiem przed twarzą lub rzucając swoją „ulotkę” dosłownie na ciebie. Poza tymi małymi incydentami podróżowanie włoskimi pociągami to sama przyjemność.
Po samym Mediolanie przemieszczałyśmy się głównie na piechotę, ponieważ pogoda tak nam dopisała, że szkoda było nam tracić tej słonecznej energii na rzecz podróży metrem. Chociaż i w ten sposób zdarzyło nam się przejechać kilka razy. Ze względu na małą ilość przejazdów, nie kupowałyśmy żadnych karnetów, a jedynie normalne bilety, które kosztowały 1.50 euro. Dla osób, które wolą oszczędzać nogi, lub po prostu moją zaplanowane do zwiedzenia sporo odległych od siebie miejsc, są 3 opcje karnetów: na 10 przejazdów (13.80 euro), bilet miejski na 24 godziny, który obejmuje również przejazdy tramwajami i autobusami (4.50 euro) lub bilet miejski na 48 godzin (8.25 euro).
Poza metrem, Mediolan ma bardzo dobrze rozwiniętą sieć komunikacji naziemnej, czyli tramwaje oraz autobusy, jednak my akurat nie miałyśmy okazji skorzystać z tych środków transportu.
Ogólnie rzecz biorąc podróżowanie po głównych miastach Lombardii nie sprawiało nam żadnych problemów. Większość przystanków i stacji jest bardzo dobrze oznakowana i wyposażona w elektroniczne tablice z informacjami dotyczącymi odjazdów. Od siebie mogę polecić stronę virail.pl, z której korzystałyśmy dosyć często wyszukując wygodne dla nas połączenia.
Nocleg i zakupy
Rzecz najważniejszą, czyli nocleg załatwiłyśmy sobie przez znaną aplikację Airbnb. Przyznam szczerze, że do tej pory gdziekolwiek wyjeżdżając, może tylko raz lub dwa organizowałam sobie nocleg przez inną stronę. Znalazłyśmy dla siebie małe, ale wygodne mieszkanie, znajdujące się zaraz przy głównym dworcu w Mediolanie, co bardzo usprawniło nasze podróże, mniejsze i większe. Za całość zapłaciłyśmy około 700 złotych na osobę, co przy pięciu nocach daje jakieś 140 złotych na dobę. W okolicy znalazłyśmy dwa Carrefoury i kilka lokalnych sklepików oraz mnóstwo piekarni i pizzerii, w których można było szybko i tanio zjeść oraz wypić przepyszną włoską kawę.